Forum  Strona Główna



 

Letnie eskapady - 2006
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Wyjazdy zagraniczne - Europa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewka
Administrator


Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 1822
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Śro 16:11, 16 Sie 2006    Temat postu:

Nina, nie zgadniesz co bylo w knajpie w Chrewcie (w Mekliku) !!!???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
endrju22



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ciągle mnie gdzieś nosi
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Czw 3:02, 17 Sie 2006    Temat postu:

This is joke Laughing Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ola Gładkowska



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:37, 18 Sie 2006    Temat postu:

Spływ rozpoczął się w Resku wieczornym ogniskiem "integracyjnym". Rano krótki kurs posługiwania się wiosłem, rozgrzewka z ćwiczeniem pt . "pierdolnięty kormoran" i płyniemy Wesoly Woda sięgała mniej więcej do kolan, bo elektrownia w Resku połknęła wodę, więc z rzeki wynurzyły się "atrakcje" w postaci zwalonych pni, które musieliśmy zgrabnie omijać a czasem trzeba było wyjść z gondoli i przenieść ją poza przeszkodę Wesoly





Po drodze mijaliśmy różne ciekawe patenty miejscowych wędkarzy,



małe elektrownie, które oznaczały większe przenoski i zajebiste mosty





Doświadczyliśmy również pływania po łące, bo tak mniej więcej prezentowało się Jezioro Lisowskie







Noclegi mieliśmy przeważnie na leśnych dzikich miejscach biwakowych, mycie w jeziorze lub rzece, mycie naczyń przy pomocy piasku Wesoly
Po południu - gdy reszta ekipy bawiła się w painballa my testowaliśmy na Jeziorze Gryfickim (śliczne!) pływanie w kapoku



i bez, a także wchodzenie z głębokiej wody do kajaka co skończyło się przewrotką. Na szczęście blisko brzegu, na szczęście nic nie ucierpiało (dane nam przez organizatorów plastikowe "bańki" na podręczne rzeczy przeszły test pomyślnie - ani nie zatonęły, ani nie przepuściły wody, dzięki czemu mam ze spływu pamiątki w postaci zdjęć ) Wodę z kajaka trzeba było jakoś wylać. Dołączona do (prawie) każdego kajaka mała gąbeczka średnio się do tego nadawała, więc postanowiliśmy przeciąć plastikową butelkę by usprawnić te czynność. Scyzoryka niestety nie mieliśmy, a na brzegu - jak na złość, ani jednego szkła. W końcu udało nam się znaleźć jakiś szczątek szklanej butelki i wylewanie poszło w miarę szybko.
Któregoś dnia z rana nawiedził nasz dziki biwak pan leśniczy i ochrzanił nas, że zagrożenie pożarowe a my tu ognisko, i że trzeba zasypać, zalać wodą i wogóle.
Był to dzień wolny od wiosłowania, więc wybraliśmy się do pobliskich Gryfic, gdzie poczyniliśmy zakupy, wysłaliśmy kartki i... trza było coś zwiedzić. rzut oka na mapkę miejscowości... Oooo!!!
Fortyfikacje!!! Droga do nich prosta, prowadziła koło małej rzeczki w której można było zaobserwować... ptasią grypę Mruga



Fortyfikacje okazały się… średnio okazałe, ale nadały się do treningu Wesoly



A wieczorem znów ognisko... tym razem – jak nakazuje rozsądek (i pan gajowy Mruga) trochę lepiej zabezpieczone. Pożaru na szczęście nie było 
Przedostatnią noc spędziliśmy na "cywilizowanym" (aż za bardzo) polu namiotowym (w Kłodkowie), gdzie żadną siłą nie dało się wbić szpilki od namiotu na więcej niż 1,5 cm, nie było ani jednego drzewa, prysznice kosztowały 5 zł, a od ulicy odgradzał nas murek z pustaków (niewspinaczkowy, niestety)
Po drodze do sklepu (nawiasem mówiąc zaopatrzonego jak sklep w Bukowcu na Ukrainie Mruga) minęliśmy całkiem
ładny kościółek (ponoć XV wiek)





Ostatniego dnia pogoda zafundowała nam prysznic i postraszyła burzą. Poza tym z przyczyn nie do końca wyjaśnionych płynęło się dość ciężko. Rzeka stała się kręta, brzegi niskie i porośnięte trzciną, czyli średnio ciekawe. Niestety nie zostaliśmy też zaatakowani przez szalonego łabędzia, który ponoć gdzieś tam grasuje i rzuca się na kajaki Smutny 22 km wiosłowania i jesteśmy na miejscu - w Mrzeżynie. Cała około 25-cio osobowa ekipa dopłynęła w komplecie, strat nie było (poza jednym butem;))
Mycie kajaka, ostatnie pamiątkowe zdjęcia z jego połatanym dnem i rozbijamy się na polu namiotowym. Jak się okazało - poprzedni "cywilizowany" biwak bardzo się przydał - był to przedsmak zatłoczonego turystami Mrzeżyna, gdzie najpewniej byśmy zwariowali, przyzwyczajeni do cichych biwaków w lesie, gdyby nie rzeczona aklimatyzacja w Kłodkowie Mruga
W Mrzeżynie oprócz tłumów ludzi różnego pochodzenia widzieliśmy oryginalną - dmuchaną ściankę wspinaczkową



Gość od ścianki stawiał piwo za przejście którejś tam drogi. Nie skusiliśmy się. (Koszt – o ile dobrze pamiętam - 6 zl za 5 minut lub 3 próby). Wieczorem pożegnalne posiedzenie na plaży w blasku pochodni i świeczek
(Morze nocą jest cudowne) i ...koniec bajki i mojego pierwszego (nie ostatniego!) spływu. Ale nie koniec wycieczki, bo w Mrzeżynie zostaliśmy jeszcze 2 noce. "Cudowna" zatłoczona plaża,



nie mniej cudowne glony w wodzie (ponoć sinica)



a na obiad "katolickie" frytki



(czytać tylko różowe literki) - całkiem dobre, i tradycyjnie - zachód słońca.



Przed wyjazdem jeszcze krótko zwiedziliśmy Dźwiżyno i Kołobrzeg, by ostatecznie przekonać się, że morze i plaża... są fajne, ale na krótko. I że nie będziemy specjalnie tęsknić za piaskiem w uszach...

Spływ był organizowany przez T.A.Mati ( [link widoczny dla zalogowanych] ). Początkowo zamierzaliśmy cały nasz dobytek transportować kajakiem, ale później zmieniliśmy zdanie. I dobrze, bo w kajaku cały czas było mokro.
Instruktorka jest prezesem klubu kajakowego w Gdańsku. Ponoć organizują tam spływy zimowe, więc może by tak zamiast któregoś zimowego rajdu zaliczyć zimowy spływ? Mruga
Generalnie było super, raczej lajtowo, choć niektórzy narzekali. Najdłuższy odcinek trasy to 26 km. Jedyne "plusy ujemne" to inwazja mrówek, os, końskich much (komarów o dziwo wcale nie było za wiele) i piasku, ale cóż, bez nich byłoby chyba za pięknie...

I jeszcze trochę Jury - trening na Gryfickich Fortyfikacjach się przydał Mruga
Turnia Lechwora w skałkach rzędkowickich:





Jakaś skałka (może ktoś wie co to?)

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewka
Administrator


Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 1822
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Pią 15:53, 18 Sie 2006    Temat postu:

No ładnie... Olcia , a gdzie Ty sie podziwałaś jak Cie na naszej stokówce nie było Mruga

te spływy to chyba fajna rzecz... hmm moze kiedyś ...Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jasiek



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1010
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska północna
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Pią 19:51, 18 Sie 2006    Temat postu:

Fajny splywik. Napisz jeszcze prosze gdzie mniej wiecej jest ta rzeczka, bo niestety nazwa mi niewiele mowi. No i szykuj zdjecia na prelekcje, ktora mam nadzieje przygotujesz. Teraz jak sie ujawnilas nie ma zmiluj.
pozdrawiam z polnocy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ola Gładkowska



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 0:01, 19 Sie 2006    Temat postu:

Nooo spływ zajefajna rzecz Wesoly Może nie tak jak góry, ale... przecież jedno z drugim można połączyć Wesoly

Rega, drogi Janku jest w woj. Zachodniopomorskim w powiecie Gryfickim.
Co do prelekcji to jakoś się nie czuje na siłach. Dać palca to chcą rękę Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jasiek



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1010
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska północna
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Sob 18:38, 19 Sie 2006    Temat postu:

Ok Wesoly Zatanow sie jeszcze. A co do wody to tez jest piekna i niebezpieczna jak gory. Gorskie splywy sa chyba jeszcze od zwyklego lazenia czy wspinaczki I think
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nina
Administrator


Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 1868
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Nie 8:29, 20 Sie 2006    Temat postu:

Ewka, co widzialas w tej knajpie w Chrewcie ? Pisz szybko, bo umieram z ciekawosci...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewka
Administrator


Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 1822
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Nie 20:34, 20 Sie 2006    Temat postu:

WesolyWesolyWesolyWesolyWesoly
inicjaly: B. W. .....
zgaduj Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
machoney
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3566
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Nie 23:45, 20 Sie 2006    Temat postu:

Nawiązując do tematu to w dziale Galerie i Relacje na naszej stronce pojawiły się nowe "Letnie Wędrówki..."
Zachęcam do lekturki Wink
[link widoczny dla zalogowanych]
Pozdrawiam
Machoney
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nina
Administrator


Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 1868
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Pon 6:26, 21 Sie 2006    Temat postu:

Wiem, Ewka, dokladnie o co chodzi Wink Juz nawet moj brat sie dowiedzial, bo zdjecia jakies widzial, ale z nim nie ma problemu Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
machoney
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3566
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Wto 23:32, 22 Sie 2006    Temat postu:

Hej !!!
Relacja i galeria Oli ze spływu kajakowego jest na naszej stronce:
[link widoczny dla zalogowanych]
Pozdrawiam
Machoney
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewka
Administrator


Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 1822
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Babeczka Bez Nazwy

PostWysłany: Nie 19:32, 27 Sie 2006    Temat postu:

Heja rum tum tum!
Własnie wrociliscmy z Tatr Wysokich (tzn ja wrocilam, reszta dojezdza Rolling eyes )
Zrobilismy wszystko co bylo zaplanowane Rock ya , czyli:
1 dzien: Stary Smokowiec - Tery,ego Chata - Czerwona Ławka - Zbójnicka Hata
2 dzien: Zbójnicka Hata - Rohatka - Polski Grzebień - Mała Wysoka - Stary Smokowiec
spręż?? raz był wiekszy raz mniejszy
a szczególy w relacji ale to pozniej ... teraz ide spac, bom słaba... Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
machoney
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3566
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krosno
Płeć: Facecik Bez Nazwy

PostWysłany: Nie 19:55, 27 Sie 2006    Temat postu:

Ja też byłem w Tatrach tyle, że służbowo w sobotę.
Zrobiliśmy traskę:
Palenica - Wodogrzmoty Mickiewicza - Dolina Roztkoki - Siklawa - Dolina Pięciu Stawów - Świstowa Czuba - Morskie Oko - Palenica.
Relacji raczej nie będzie Gives thy a finger
O to kilka fotek z wypadu:









Powrót do góry
Zobacz profil autora
chróściel



Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 17:08, 29 Sie 2006    Temat postu: Bieszczady [02.VIII - 08.VIII]

Bartek mnie zmusił to wklejam Mr. Green :

Jedziemy i jedziemy...
i dalej jedziemy... spać się nie da, bo ciągle śmigają filance i lookają po bagażach. w sumie w Krośnie lądujemy ok. 11 i na dworcu czeka na nas Bartek, Machem zwanym. Z plecakami udajemy się do jego Dziadków, zostawiamy je tam i śmigamy na miacho, a potem na działeczkę, gdzie opijamy kilka bronków.

[link widoczny dla zalogowanych]

Pogadaliśmy sobie ile wlezie i ok. 16 wciskamy się do osobiaka i śmigamy do Zagórza.

[link widoczny dla zalogowanych]

Dwie godziny oczekiwania na autobus i lądujemy w schronie PTTK w Komańczy.
pospaliśmy trochę, bo do 10 i lądujemy na szlaku.

[link widoczny dla zalogowanych]

lekki obiadek w okolicach jeziorek Duszatyńskich, deczko przepakowań w plecakach i wchodzimy w końcu na Chryszczatą.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



zaczyna padać jak cholera, więc lądujemy w naszych funkelnowych wdziankach przeciwdeszczowych i śmigamy w kierunku bazy Rabe. klnąc i ślizgając się po sławetnym błocie, w końcu tam docieramy. przestaje padać. przy ognisku robi się miła atmosfera zapoznawcza. pojawia się przyjaciółka flaszka i jej kilku braci bronków. poznajmy, jak się później okaże naszych późniejszych współtowarzyszy wycieczki Jacka i Tomka, przyszłych świagrów zresztą.


[link widoczny dla zalogowanych]

ranek budzi nas piękną pogodą, lampa jak mało kiedy. zbieramy się powolutku ku czerwonemu szlakowi i jakoś tam docieramy.

Szlak do Cisnej jest dość upierdliwy, bo nie ma żadnych w sumie widoczków, co jakiś czas trza to podchodzić a to schodzić, więc dla Świagrów i Ingi było to po porstu męczące. po kilku godzinach, spotkaniu jednego świra i dziewczyn od konserw, lądujemy w Cisnej w schronie PTTK. widzę, że spanie pod namiotem nie wchodzi w grę, więc bierzemy 4-kę. po kąpieli lecimy z Tomkiem po broneczki i żarło i kończymy miło wieczór.


[link widoczny dla zalogowanych]

poranek zapowiada deszczowy dzień. po minach widzę, że zdanie "idziemy przez Jasło do Wetliny" na pewno nie zostanie miło przyjęte. nogi mają co poniektórzy opuchnięte, pozdzierane, więc decydujemy, że dziś dzień lenia i piwa. siadamy w ciśniańskim "Trollu" i czekamy na Alternatora, który przybywa ok 14. jakoś tak przed 19 zabieramy się busem do Wetliny i tam też nocujemy na polu PTTK. ogólnie wieczór kończy się lekkim pijaństwem w wykonaniu co poniektórych, ale wszystko w ramach rozsądku.

[link widoczny dla zalogowanych]


czwarty dzień, to jedyny spośród wszystkich gdzie cała 4-ka Nowobieszczadników zobaczy cokolwiek innego poza mgłami i deszczem. wchodzimy na Małą Rawkę przez Dział.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Zdecydowanie trzaskamy chyba najwięcej zdjęć szlakowych.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



jednak na sam szczyt Małej docieramy już w strugach deszczu. zejście to lekka jazda po błocku.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Szczególnie trudno schodzi się Jackowi, który od drugiego dnia ma problemy z kolanami. ok 16 jesteśmy w schronie pod Małą Rawką i grzecznie odpowiadamy Akcelatorowi na pytanie co będziemy robić, że będziemy czekać na Czisa z Moniką. wpieprzamy po grulu, a ok 19 dociera Czis, więc rozpoczynamy piwkowanie.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


końcowo śpimy całą 7-ką na strychu.

piąty dzionek rozpoczyna się samotną wycieczką Atanora na Wielką Rawkę i Kremenaros. wraca chłopina cały przemoczony. potem ruszamy wszyscy razem w kierunku Caryńskiej. mgła i w okolicach pierwszej granicy lasu zaczyna ostro padać. na samym szczycie napiera ostro wiatr, więc szybko z niego uciekamy w kierunku Koliby.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

tam się zaczyna lekka jazda po błocku, brnięcie w metrowych krzaczorach.


[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

końcowo docieramy do "schroniska" PW. w tym miejscu całość"pobytu" tam przemilczę i tylko odradzę przebywanie w tym kurwidołku.

dopiero ok 11, po przygodach w nocy, lądujemy na szlaku i simgamy w kierunku Bereżek, skąd udajemy się do Ustrzyk. po drodze zaś lunie. cumujemy na godzinkę w GOPRówce, gdzie chwilę konwersujemy z chłopakami z GOPRu. w Ustrzykach Jacek i Tomek decydują się na powrót do Wrocławia (kobita Tomka się pochorowała, a i chłopy dość deszczu mają). z Moniką i Czisem jedziemy do Wołosatego z nadzieją na poprawę pogody.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


W tym samym czasie Atanor śmiga z Widełek przez Bukowe i Tarnicę w tym samym kierunku. ok 20 siedzimy sobie już razem wszyscy przy piwku w Hoteliku pod Tarnicą. wieczorkiem udaje nam się strzelić jeszcze kilka fot Tarnicy, bo akurat się na chwilę rozchmurzyło.


[link widoczny dla zalogowanych]

pogoda była po porstu w chmurzastą kratkę:
[link widoczny dla zalogowanych]

kolejny dzień budzi nas słońcem, ale jak to zazwycaj bywa, jest to zmyła, bo z południa nadciągają potężne chmurzyska. pakujemy się. obiad w Wetlinie i jedziemy do Czisów do Tarnowa. Atanor obiera tę samą drogę tyle, że stopem i jest na miejscu przed nami. wieczorem strzelamy flaszki dwie

[link widoczny dla zalogowanych]

i obgadujemy sprzęt jaki mamy i co jeszcze byśmy mogli mieć gdyby była kasiora Mr. Green .

pobudeczka wczesną porą, przepyszne śniadania i smigamy ku tarnowskiej starówce, gdzie spotykamy się z Łukaszem. w sympatyczny sposób pokazują nam Tarnowiczanie swoje miasto i zabytki.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


po przepysznym obiedzie, wyruszamy o 19 na dworzec, skąd przez Kraków śmigamy sobie ku kałuży. podróż przebiegała spokojnie i bez nerw. jednak lubię to TLK...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Wyjazdy zagraniczne - Europa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin